- Ej, co jest? - spytała brunetka
- No bo ten gościu, do którego dobiłaś to ten mój.... przyjaciel.
- Aha, spoko, ale mam nadzieję, że już go nigdy nie zobaczę.
- No właśnie... raczej nie będzie takiej opcji, bo on też chodzi do tej szkoły co my...
- Co!? Że ja niby mam chodzić do tej szkoły co on!? Mam chociaż nadzieję, że zajęcia będziemy mieć oddzielnie.
- Zależy na jaki oddział pójdziesz. - wybełkotałem pod po cichu, ale chyba usłyszała.
- Śpiew i gitara .- odpowiedziała trochę spokojniej.
- On też....
- Nie no, nie mogę. Czyli wszystkie zajęcia mamy razem?!
- Nie, nie wszystkie. Część.
- Chociaż o tyle dobrze. - i na tym skończyła się nasza rozmowa . Dalej szliśmy już w ciszy, aż doszliśmy pod szkołę, w której za dwa tygodnie rozpoczynamy naukę.
~ Kim ~
Po długiej ciszy doszliśmy do wielkiego budynku. Muszę przyznać, że to wygląda dużo lepiej niż szkoła w
Polsce.
W sumie to cieszę się, że będę chodzić do tej szkoły, gdyby tylko nie ten chłopak....
No właśnie!
Nawet nie znam jego imienia..
-To co, idziemy? - spytał chłopak przywracając mnie do rzeczywistości.
- Tak, jasne.... - powiedziałam rozkojarzona
- Odprowadzę cię
- Ok - poszliśmy....
* Następny dzień *
~Kim~
Dziś obudził mnie dźwięk mojego telefonu.
Spojrzałam na ekran, na którym zobaczyłam zdjęcie
Logana.
Szybko odebrałam.
Rozmowa telefoniczna:
K - Kim
L- Logan
**
L- Hej piękna
K- Hej, można wiedzieć czemu dzwonisz tak wcześnie
?
L- Wcześnie? Jest 11.00
K- Ale niektórzy jeszcze śpią.
Nie ważne. Powiesz mi wreszcie po co dzwonisz?
L- Nie chciałabyś się dzisiaj wybrać do wesołego miasteczka?
K- Jasne, to co, przyjdziesz po mnie za godzinę?
L- OK, do zobaczenia
*koniec rozmowy telefonicznej*
**
Szybko się ubrałam, uczesałam i zjadłam lekkie śniadanie. Po 45 minutach byłam już gotowa.
Teraz wystarczy czekać. Nawet nie zdążyłam usiąść na kanapie, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Podeszłam do drzwi i ujrzałam w nich mojego Loganka. Łoołłł! Kim! Stop! A w sumie, ja już nie mam chłopaka.
- Hej, Kimmy, idziemy? - machał mi rękami przed oczami
- Tak, przepraszam - uśmiechnęłam się niewinnie i zamknęłam drzwi na klucz.
Szliśmy różnymi alejkami, zanim doszliśmy do wielkiej bramy z napisem ,,Amusement
Park Raven"
Przy wejściu przywitał nas mężczyzna na szczudłach, rozdający ulotki.
- Wybieraj słodka, gdzie chcesz iść najpierw - spytał Logan
- Emmm, może na tamten rollercoaster?- wskazał ręką atrakcję.
- Yyyyy, nooooo, wiesz bo ja się tak jakby trochę no wiesz....boję - wydudkałam
- Bez nerwów, przecież cały czas będę obok - uśmiechnął się
Kupiliśmy bilety w żółtej budce, na której widniał czerwony napis ,,Tickets" a następnie zajęliśmy miejsce w wolnym ,,wagonie".
Chwilę później ruszyliśmy. Na początku jechaliśmy pod górę, a następnie zatrzymaliśmy się na górze i powoli każdy wagonik przetaczał się na długi zjazd w dół.
W chwili, gdy pierwszy wagon pociągnął resztę ku dołowi, złapałam Logana z rękę.
Chłopak obrócił się w moją stronę, poczułam nagły przypływ gorąca. Czy to on tak na mnie działa? Nie wiem...
~ To be continue ~
**********************************
Hejo miśki! Leci do was 4 rozdział! Mam nadzieję, że wam się podoba.
Ok ok już się tak nie będę spinać o brak komentarzy, ale plis zostawcie po sobie ślad czy wam się podoba, czy nie. :D
Wiem, że rozdział krótki, ale przynajmniej jest.
Zrobiłam sobie dosyć długą przerwę... Ale teraz chyba już rozdziały będę pisać na bierząco ;))
Komentujcie misie <3
PS: sorki za ten czerwony kolor, ale coś mi nawala blogger i nie dało się tego wyłączyć xD