wtorek, 4 listopada 2014
Rozdział 4
- No bo ten gościu, do którego dobiłaś to ten mój.... przyjaciel.
- Aha, spoko, ale mam nadzieję, że już go nigdy nie zobaczę.
- No właśnie... raczej nie będzie takiej opcji, bo on też chodzi do tej szkoły co my...
- Co!? Że ja niby mam chodzić do tej szkoły co on!? Mam chociaż nadzieję, że zajęcia będziemy mieć oddzielnie.
- Zależy na jaki oddział pójdziesz. - wybełkotałem pod po cichu, ale chyba usłyszała.
- Śpiew i gitara .- odpowiedziała trochę spokojniej.
- On też....
- Nie no, nie mogę. Czyli wszystkie zajęcia mamy razem?!
- Nie, nie wszystkie. Część.
- Chociaż o tyle dobrze. - i na tym skończyła się nasza rozmowa . Dalej szliśmy już w ciszy, aż doszliśmy pod szkołę, w której za dwa tygodnie rozpoczynamy naukę.
~ Kim ~
Po długiej ciszy doszliśmy do wielkiego budynku. Muszę przyznać, że to wygląda dużo lepiej niż szkoła w
Polsce.
W sumie to cieszę się, że będę chodzić do tej szkoły, gdyby tylko nie ten chłopak....
No właśnie!
Nawet nie znam jego imienia..
-To co, idziemy? - spytał chłopak przywracając mnie do rzeczywistości.
- Tak, jasne.... - powiedziałam rozkojarzona
- Odprowadzę cię
- Ok - poszliśmy....
* Następny dzień *
~Kim~
Dziś obudził mnie dźwięk mojego telefonu.
Spojrzałam na ekran, na którym zobaczyłam zdjęcie
Logana.
Szybko odebrałam.
Rozmowa telefoniczna:
K - Kim
L- Logan
**
L- Hej piękna
K- Hej, można wiedzieć czemu dzwonisz tak wcześnie
?
L- Wcześnie? Jest 11.00
K- Ale niektórzy jeszcze śpią.
Nie ważne. Powiesz mi wreszcie po co dzwonisz?
L- Nie chciałabyś się dzisiaj wybrać do wesołego miasteczka?
K- Jasne, to co, przyjdziesz po mnie za godzinę?
L- OK, do zobaczenia
*koniec rozmowy telefonicznej*
**
Szybko się ubrałam, uczesałam i zjadłam lekkie śniadanie. Po 45 minutach byłam już gotowa.
Teraz wystarczy czekać. Nawet nie zdążyłam usiąść na kanapie, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi.
Podeszłam do drzwi i ujrzałam w nich mojego Loganka. Łoołłł! Kim! Stop! A w sumie, ja już nie mam chłopaka.
- Hej, Kimmy, idziemy? - machał mi rękami przed oczami
- Tak, przepraszam - uśmiechnęłam się niewinnie i zamknęłam drzwi na klucz.
Szliśmy różnymi alejkami, zanim doszliśmy do wielkiej bramy z napisem ,,Amusement
Park Raven"
Przy wejściu przywitał nas mężczyzna na szczudłach, rozdający ulotki.
- Wybieraj słodka, gdzie chcesz iść najpierw - spytał Logan
- Emmm, może na tamten rollercoaster?- wskazał ręką atrakcję.
- Yyyyy, nooooo, wiesz bo ja się tak jakby trochę no wiesz....boję - wydudkałam
- Bez nerwów, przecież cały czas będę obok - uśmiechnął się
Kupiliśmy bilety w żółtej budce, na której widniał czerwony napis ,,Tickets" a następnie zajęliśmy miejsce w wolnym ,,wagonie".
Chwilę później ruszyliśmy. Na początku jechaliśmy pod górę, a następnie zatrzymaliśmy się na górze i powoli każdy wagonik przetaczał się na długi zjazd w dół.
W chwili, gdy pierwszy wagon pociągnął resztę ku dołowi, złapałam Logana z rękę.
Chłopak obrócił się w moją stronę, poczułam nagły przypływ gorąca. Czy to on tak na mnie działa? Nie wiem...
~ To be continue ~
**********************************
Hejo miśki! Leci do was 4 rozdział! Mam nadzieję, że wam się podoba.
Ok ok już się tak nie będę spinać o brak komentarzy, ale plis zostawcie po sobie ślad czy wam się podoba, czy nie. :D
Wiem, że rozdział krótki, ale przynajmniej jest.
Zrobiłam sobie dosyć długą przerwę... Ale teraz chyba już rozdziały będę pisać na bierząco ;))
Komentujcie misie <3
PS: sorki za ten czerwony kolor, ale coś mi nawala blogger i nie dało się tego wyłączyć xD
niedziela, 5 października 2014
Załamka xD
Odmeldowuję się z załamaniem psychicznym, żegnajcie :'(
Ṽ~ Vic
piątek, 22 sierpnia 2014
Rozdział 3
poniedziałek, 18 sierpnia 2014
Rozdział 2
~ Kim ~
Następnego dnia, z samego rana postanowiłam odwiedzić Emmę.
Szybko się ubrałam i w przeciągu 10 minut byłam gotowa. Oznajmiłam mamie, że wychodzę i poszłam.
~ Emma ~
Spałam jak zabita, a tu nagle ktoś puka do drzwi. Myślałam, że Któreś z rodziców otworzy więc nawet się nie podniosłam i czekałam aż ktoś mnie wyręczy. Jednak pukanie nasilało się i wyglądało na to, że nikt nie ma zamiaru otworzyć, więc powoli i ociążale wstałam i poczłapałam do drzwi. Przed moim domem stał nie kto inny jak moja ukochana Kamila.
- Cześć śpiochu! - powiedziała z uśmiechem.
- Co tak wcześnie? - wymamrotałam zaspanym głosem.
- Nie takiego przywitania się spodziewałam. - odpowiedziała i udała obrażoną.
- Oj wiem wiem, sory.
- Dobra mniejsza. Musimy porozmawiać. - w jej oczach zauważyłam powagę.
- Spoko. Wal śmiało.
- Ja się......- łzy zaczęły spływać jej po policzkach - prze....przeprowadzam.
Zamarłam.
- Dlaczego? - spytałam po dłuższej chwili milczenia.
- Em przecież wiesz, że nie chcę, ale mama dostała pracę w LA.
- Tak daleko?! Kim, proszę cię, nie rób mi tego. - i wtedy już obie płakałyśmy.
- Przepraszam. - szepnęła i mnie przytuliła.
Siedziałyśmy tak jeszcze z 10 minut, aż w końcu do pokoju wszedł tata, by oznajmić nam, że za chwilę obiad.
~ «znowu» Kim ~
Postanowiłam, że zostanę na obiad, a później pójdę do domu pakować rzeczy.
- Co wy takie smutne? - zapytał jak zawsze wesoły ( nawet w takiej chwili ~ od aut.) pan Strey.
- Kim wyjeżdża.- odpowiedziała Em tym samym wyręczając mnie od odpowiedzi na pytanie.
- Czemu?
- Wyprowadzam się. - tym razem ja się odezwałam.
- Dlaczego? I w ogóle gdzie? Mam nadzieję, że gdzieś niedaleko.
- Niestety daleko - uśmiech zniknął z jego twarzy - do Los Angeles. Mama dostała tam pracę.
Na samo wspomnienie naszej (mojej i Em) rozmowy oczy delikatnie mi się zaszkliły.
- Będzie dobrze. - pocieszył nas Strey. On to zawsze wie co powiedzieć. Zazdroszczę takim ludziom.
Po skończonym obiedzie stwierdziłam, że niestety muszę już iść. Pożegnałam się z przyjaciółką i jej tatą i udałam się w stronę drzwi.
- A, Kim - zatrzymała mnie w drzwiach Emma - kiedy wyjeżdżasz?
- Za tydzień.- dodałam na odchodne i wyszłam.
Szłam powoli. Po drodze udałam się jeszcze do parku by powspominać najlepsze zdażenia,także do domu doszłam ok. 17:00. Czekała tam już na mnie lekko poddenerwowana moją nieobecnością mama.
~ tydzień później ~
- Wszystko spakowane? - krzyczała do mnke mama z dołu.
- Prawie! Dopakowywuję ostatnie rzeczy! - odkrzyknęłam.
- Tylko nie zapomnij laptopa. - powiedziała już normalnym tonem widząc mnie na schodach z walizką.
- Chodź mała, pomogę ci. - powiedział tata widząc mnie samą z tymi tabołami.
- Wszystko już mam, mogę wreszcie iść pożegnać się z Emmą? - powiedziałam stawiając torbę na podłodze.
- Ok, idź. Ale pamiętaj że za godzinę wyjeżdżamy. Nie spóźnij się! - tłumaczyła mama.
- Ok, ok. Idę! - powiedziałam wychodząc.
Poszłam do parku-miejsca moich spotkań z przyjaciółmi. Już w oddali zobaczyłam Emmę, Natalię, Maćka i Kubę, a właśnie Kuba-moja wielka miłość. Oczywiście on o tym nie wiedział, aż do wczoraj, kiedy się z nim spotkałam na ,,szczerej pogadance". Okazało się, że on też coś do mnie czuje! I od wczoraj jesteśmy parą! Szkoda, że na tak krótko... Z moich myśli wyrwał mnie Kuba łapiąc mnie za rękę i mocno tuląc. Udaliśmy się bez słowa do reszty naszej paczki. Oczywiście oni widząc nas i nasze splecione ręce wytrzeszczyli paczadełka prawie że do ziemi.
- Uuuuu czyli wygląda na to, że mamy nową parkę! - zawołał Maciek, a reszta nie odrywała od nas wzroku.
- Jak widać. - powiedział Kuba i pocałował mnie w czoło.
- Okazało się, ża ja i Kubuś mamy wiele ze sobą wspólnego. - uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam gest mojego chłopaka.
- Słuchajcie zaraz minie nam ostatnie pare minut z naszą Kamilą. - powiedziała Natka wyrywając nas z obłoków.
- Racja. - przyznał Maciek i wtedy przyszła pora na...... grupowy przytulas jak to zawsze Natalka mówiła. I oczywiście nie obyło się także od żalów, łez i smutnych słów jak to oni będą za mną tęsknić. Niestety na tych żaleniach zleciało dosyć dużo czasu i trzeba było wracać. Ze smutkiem, powolnym i ociążałym krokiem udałam się do domu. Gdy weszłam do korytarza, od razu zostałam obładowana walizkami i przeróżnymi pudłami. Był to znak, że trzeba już ruszać, więc z odwróconym banankiem na twarzy ( :D ) wyszłam z domu i pokierowałam się w stronę samochodu przy, którym stał mój kochany Kubuś.
- Kuba! - krzyknęłam przy tym rzucając wszystkie taboły. Podbiegłam do chłopaka i rzuciłam mu się na szyję. Przytulaliśmy się tak dopuki moi rodzice nie zrobili tego swojego,, Yyhym", którym zakończyliśmy nasz uścisk. Spakowaliśmy bagaże do bagażnika i wsiedliśmy do auta. Oczywiście bez Kuby. On zaś stał przy moim oknie ze spuszczoną głową i nie odstępował na krok, póki nie ruszyliśmy.
Droga przebiegła nam w ciszy. Po około 15 minutach dotarliśmy na lotnisko. Zostało tylko półtorej godziny czekania na samolot. Jeejj! Oczywiście mówię to sarkastycznie.
Usiadłam na krześle w części dla oczekujących pasażerów i wyczekiwałam samolotu. Po chwili odwróciłam głowę i zobaczyłam......
Jest 2 rozdział! Wiem, że trochę nudny, ale cóż poradzić. Mam nadzieję, że pod tym rozdzialikiem będzie trochę więcej komów niż pod ostatnim. Pamiętajcie zasadę Komentujesz-Motywujesz.
W komentarzach podawajcie swoje pomysły na to, kogo Kim zobaczyła na siedzeniu obok.
5 komentarzy- 3 rozdział
niedziela, 10 sierpnia 2014
Rozdział 1
[...] Kim siedziała na ławce w parku, bo umówiła się tam z Emmą, ponieważ miały iść razem na zakupy do galerii .Dziewczyna czekała już na przyjaciółkę ponad 20 minut i zaczynała na poważnie się martwić.
Kamila postanowiła pójść do domu Emmy i sprawdzić co się stalo.
Drzwi otworzył jej ojciec dziewczyny. Wyglądał jakby miał depresję....
- Dzień dobry panie Strey. Czy coś się stało? - spytała
- Cześć Kim. Tak stało się. Tragedia. - odparł ze smutkiem
- Nie za bardzo rozumiem. - powiedziała z zakłopotaniem
- Mama Emmy ni.....nie....- i wtedy łzy zaczęły spływać po jego policzkach - nie żyje.
- Współczuję. Czy jest Emma, chciałabym z nią porozmawiać.
- Tak, wejdź. Mała jest w swoim pokoju.
~ oczami Kim ~
Po cichu weszłam do pokoju przyjaciółki. Zastałam ją leżącą na łóżku, płaczącą w poduszkę.
- Emma. - zaczęłam - wiem że na pewno jest ci ciężko ale uwierz mi: wszystko będzie dobrze. - dziewczyna leżała bez ruchu i nie odpowiadała. - Em (zdrobnienie ~ od aut.) - ciągnęłam - ja wiem co czujesz....
- Właśnie, że nie wiesz! - wtrąciła - ty masz całą swoją rodzinę przy sobie. Kochacie się i będziecie zawsze razem - mówiła ze łzami w oczach. Zanim zaczęła dalej mówić, przytuliłam ją. Nie byłam zła, bo wiedziałam że mówi to wszystko ze złości i smutku po utraconej, ukochanej osobie.
- Dziękuję - wymamrotała Em
- Ale za co? - spytałam z uśmiechem
- Za to że jesteś przy mnie w takich chwilach i że wytrzymujesz moje fochy - odpowiedziała i także się uśmiechnęła.
Rozmowę przerwał mój dzwoniący telefon. Była to moja mama.
~ rozmowa ~
Ja - Hej mamo
Mama - Gdzie ty jesteś?! Miałaś być w domu dwie godziny temu
Wtedy spojrzałam na zegarek, który wskazywał 22.00.
J - Przepraszam. Straciłam poczucie czasu.
M - A gdzie ty w ogóle jesteś?
J - U Emmy. Rozmawiałyśmy i zupełnie zapomniałam żeby kontrolować czas. Już wracam, pa pa
M - No pa - dodała na koniec udając że czekała na to od początku rozmowy.
- Niestety muszę już iść. Przyjdę jutro, obiecuję. - pożegnałam przyjaciółkę i poszłam do domu.
~ w domu, oczami Kim ~
- Już jestem! - krzyknęłam wchodząc do domu.
- Co tak długo? No nieważne. Siadaj musimy porozmawiać. - oj to nie wróży nic dobrego
- A więc... przeprowadzamy się. - powiedziała z powagą
- Co? Gdzie? Czemu? - zaczęłam pytać nawet nie słuchając co mówię
- Dostałam pracę w Los Angeles
- A co teraz będzie z przyjaźnią moją i Emmy???- pytałam
- Może pozwolę ci do niej pojechać na parę dni i mieszkałabyś u dziadków. - proponowała - i Emma na pewno też będzie kiedyś mogła do ciebie przyjechać. Będzie dobrze.
- Ale jak ja jej to powiem. Dobiję ją jeszcze bardziej. - myślałam głośno
- Jak to jeszcze bardziej? - zapytała podejrzliwie mama
- No bo mama Emmy nie....nie żyje - wydusiłam to z siebie cichutkim głosikiem
- Co? Poważnie? Kim nie żartuj sobie ze mnie!
- Nie żartuję!
- Jakoś będziesz musiała jej to powiedzieć.
- No wiem - powiedziałam ze smutkiem
- Ale trzeba ci przyznać, że zosisz to całkiem dobrze. Ja tu się spodziewałam jakiejś histerii, a ty tak spokojnie do tego podchodzisz - uśmiechnęła się
- Bo z jednej strony cieszę się że zamieszkam w Los Angeles, ale z drugiej smutno mi że zostawię Emmę. - odparłam wchodząc po schodach na piętro.
Weszłam do pokoju, wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka. Długo nie mogłam zasnąć, ponieważ rozmyślałam jak powiedzieć przyjaciółce że wyjeżdżam.
Ok. Jest pierwszy rozdział. Uff zacząć zawsze najgorzej. Postaram się dodać nowy rozdział jak najszybciej. :*
Wstęp
Kamila (Kim) Rolinst
Jest zwykłą dziewczyną mieszkającą w Polsce . Ma jedną ale prawdziwą przyjaciółkę, którą kocha jak siostrę. Nie odstępują od siebie na krok.
Kim lubi śpiewać oraz grać na pianinie i gitarze. W domu ,,zadręcza" rodzinę ciągłym śpiewaniem i graniem :D .
Emma Strey
Jest najlepszą przyjaciółką Kim. Także mieszka w Polsce ale ma zagraniczne imię ponieważ jej ojciec jest obcokrajowcem, urodziła się za w Ameryce. Lubi sport i wszystko znim związane. Często chodzi na różne mecze, które ogląda lub w nich gra!
Logan Gift
Jest najlepszym kolegą Ross'a ze szkoły. Lubi jeździć na BMXsie. Nie zaznał jeszcze prawdziwej miłości tak jak Ross.
I na razie to tyle. O nowych bohaterah będę was informować na bieżąco.Miłego czytania.